Jak dawno mnie tutaj nie było... Przepraszam Was, ale założyłam blog z przyjaciółką, było dużo testów końcowych i po prostu nie miałam ani czasu, ani weny, aby coś pisać. Niestety, nie przeczytacie kolejnych relacji z życia/kariery Kingi, za co przepraszam, ale wytrąciłam się z tego i nie wiem co wtedy pisałam, musiałabym sobie głęboko przypomnieć i pomyśleć, co mogłoby być dalej, ale cóż. Nie czas na takie wybryki :D Napisałam NOWE opowiadanie i myślę, że Wam się spodoba. Zapraszam :)
Martha usiadła czekają na znajomych. Był piękny, słoneczny dzień, a grupka przyjaciół postanowiła spotkać się w parku.
Można było dostrzec błyszczące w popołudniowym Słońcu blond włosy, a jej zielone oczy utkwiły wzrok w małej, rudej wiewiórce.
- Na co tak patrzysz?- zanim się spostrzegła Dany, Rosalie, Kate, Michael, Ana i Andy stali nad nią zaskoczeni- Och, Martho! Mówię coś do ciebie!- krzyknęła Ana, najlepsza przyjaciółka Martha'y.
- Martha, żyjesz?- powiedział lekko zaniepokojony Dany i wszyscy otoczyli bohaterkę siadając koło niej na ławce.
- Żyję, żyję... Tylko zastanawiam się nad nami, bo skoro się przyjaźnimy to może założymy jakiś... klub? Czy coś w tym stylu?
- Hm... Pomysł sam w sobie jest OK- rzekła zamyślona Rosalie.-Ale, co byśmy w tym klubie robili i jak byśmy go nazwali? Jakieś mądre propozycje?
- Och, wszystko w swoim czasie!- teraz do rozmowy włączył się Michael.- Myślę jednak, że klub to klub, zobaczy się. Z pewnością jakieś składki po parę złotych i impreza od czasu do czasu. Nazwa? Nie mam pojęcia...
- A może... - Ana powiedziała trochę rozmarzonym głosem. -A może by tak: Dar Przyjaźni lub coś w tym stylu? Martha, co ty na to, to w końcu twój pomysł...
- Dar Przyjaźni, to jest to!- krzyknęła bohaterka.
- Okej, to może się przejdziemy i wszystko obgadamy?
Wszyscy bez słowa wstali i ruszyli w niewiadomym kierunku.
Opowiadania. :)
czwartek, 20 czerwca 2013
wtorek, 7 maja 2013
Rozdział 5: Kacper przyjechał!
Zabrałam się za napisanie piątego już rozdziału. Popijając miętowo-jabłkowy soczek, stworzyłam to, co stworzyłam. Nie jest za ciekawie, ale cóż... Czekajcie na szósty rozdział :) Zaraz pozmieniam jakoś stylistycznie blog, mam nadzieję, że się spodoba. Mam już zarys w głowie... No, ciekawe jak mi to wyjdzie :D
Kinga ugościła
Paulę: odrobiły i nauczyły się lekcji, zjadły placki, pogawędziły przy tym i
Paula poszła do domu. Wtem zadzwonił
telefon.
- Halo?
- Cześć Kinga! Co u ciebie? Mam nadzieję, że dobrze, bo
jutro zaczynamy ćwiczyć! Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...! Przyjadę po ciebie
jutro, około ósmej. Bądź gotowa. Cześć.
Bohaterka nie
zdążyła nawet się pożegnać. Rzucały jej się na myśl różne pytania- co ze
szkołą, jutro szkoła! jejku, będę aktorką!, lub, że przy gimnastyce trochę
schudnie...
Tego dnia, Kinga poszła,
a właściwie pojechała do parku. Na rolki. Wzięła ze sobą wodę i jedną, małą
kanapkę z serem i pomidorem. Jeździła, jeździła... Wróciła, po dwóch godzinach
świetnej zabawy wymęczona. Zapomniała o kanapkach! Świetnie się złożyło, bo
była głodna, a mama była w pracy i nie chciało jej się robić sobie jedzenia.
Poszła do salonu.
Owinęła się wielkim, milutkim kocem, włączyła telewizor i powoli zaczęła gryźć
kanapkę. Była szczęśliwa, ponieważ w telewizji leciał jej ulubiony program
przyrodniczy. Tematyka była ciekawa dla Kingi, mianowicie mówiło się tam o
różnych zwierzętach, rasach i jak się nimi zajmować.
W owym odcinku,
pokazana była pewna para, która przygarnęła małego labladora i ukazywały się
jego pierwsze kroki w nowym domu. Kindze bardzo podobał się program, ale nawet
nie wiedziała kiedy- zasnęła.
Obudziła ją mama,
rozradowana, ale zmęczona. Przyjechała z kuzynem Kingi, Kacprem, którego
bohaterka lubiła. Był dwa lata młodszy, mimo to świetnie się dogadywali.
Poszli do pokoju
Kingi.
- Co wolisz- Monopol, bierki, statki, a może... hmm... co ja
tu jeszcze mam... o! Domino. Co wybierasz?
- No niech będzie... może statki? Dawno nie grałem.
Usiedli na środku
pokoju. W ciszy rysowali.
- Skończyłem.
- OK., poczekaj chwilę. O! Ja też już. To zaczynaj Kacper.
- Hmm...
Zaczęła się gra. Zacięta gra.
Gonili się w wzajemnym zatapianiu masztowców. Ale ile sprawiało im to radości! Później
zagrali jeszcze w „Co by było gdyby...?”,
bierki i domino, opowiadali sobie kawały, historie z życia. Kinga
przyznała, że był to dobrze spędzony dzień.
sobota, 4 maja 2013
Rozdział 4: Kinga opowiada wszystko Pauli
Jestem pod wrażeniem! Bloga odwiedziło trzydzieści osób! :D No to teraz na serio... W życiu Kingi zaczyna się coś dziać. Co? Przeczytajcie. :)
Słońce świeciło, Kinga była szczęśliwa. Zapakowała kanapki
do plecaka, nalała wodę do butelki i wyszła z domu. Wyszła za furtkę. Spojrzała
na dom, w którym mieszka. Piękne, z ciemnego drewna drzwi, duże okna i dwa małe
balkony, na których Kinga lubiła opalać się latem. Oczywiście, nie zapomniała
spojrzeć na swój pokój. Wielkie, wielkie okno, ogromne łóżko. Jej szafa
zajmowała dużą część pokoju, zapełniona była po uszy. Po kilku minutach
przyglądania się domu, w którym mieszkała od urodzenia, ruszyła w stronę
szkoły.
Lekki wiaterek
rozwiewał jej długie włosy, które tak pięknie mieniły się w słońcu. W drodze
Kinga wpadła do cukierni i kupiła małą drożdżówkę. Szła wolnym spacerkiem
pogryzając jabłko, które zapakowała razem z kanapkami. Doszła do szkoły, poczuła
dziwną niechęć do życia. Lekcje: matematyka, informatyka, język polski,
biologia, angielski i historia.
- Ja nie mogę!- krzyknęła Kinga wracając ze szkoły z Paulą.-
Znowu tyle zadane! Może zamiast iść na pizzę, przyjdziesz do mnie? Pouczymy się
razem, co?
- OK., może być. Mnie też nie na rękę tyle lekcji. To jak,
gdzie pracuje twoja mama?
- Jest kasjerką w sklepie. Praca jako tako, ale zawsze coś.
Mama jest teraz szczęśliwsza niż zawsze, bo alimenty od ojca za dużo nie
dawały...
- No to dobrze, najważniejsze, że się cieszycie! Ty
oczywiście z powodu filmu. No, miałaś mi o tym opowiedzieć.
Kinga wyjęła
drożdżówkę, ugryzła duży kęs.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! Ten gościu mówił, że
będzie to polski odpowiednik „Lara Croft: Tomb Raider” i, że będę jeździć po
świecie.
- Hm... Skoro Lara, to będziesz musiała dużo ćwiczyć.
- Racja... Na złe mi to nie wyjdzie.- uśmiechnęła się.- Za
kilka dni mają zacząć mnie trenować... Boję się.
- Spokojnie, pójdę z tobą.- Paula podskoczyła i krzyknęła.-
Będę ćwiczyć z tobą.
- Serio? Och, kochana jesteś! Chodźmy szybciej, mama mówiła,
że zrobi placki ziemniaczane na obiad.
Pobiegły do domu rozradowane. piątek, 3 maja 2013
Rozdział 3: Alicja
W tym rozdziale, Kinga wiele się dowie. Dowie się, w jakim zagra filmie. Dzisiaj poznamy Paulę- przyjaciółkę Kingi. Zapraszam do czytania ;)
Około 15:00 Kinga zaczęła przygotowania. Zapakowała torebkę,
otworzyła szafę. Oczywiście, standardowo, nie ma się w co ubrać. Decyzja
zapadła: założyła miętową bluzkę, granatowe jeansy, nowo kupione trampki i
zarzuciła na siebie czarny w białe pasy płaszcz. Wyszła, nareszcie. Wiatr wiał
mocno, było zimno. Kinga cieszyła się, że jej płaszczyk jest przy niej. Po
dziesięciu minutach wolnego spaceru, doszła do kawiarni. „Gościu od castingu”
już czekał.
- Cześć Kinga,
jesteś nareszcie!- bohaterce chciało się śmiać, ponieważ nie spóźniła się,
dlatego słowo „nareszcie!” nie było tu wskazane.- Usiądź sobie wygodnie. No to
tak. Film, w którym masz zagrać będzie odbywać się w wielu krajach. Szykuje się
podróż- objedziemy całą Europę i może jeszcze więcej!- krzyknął, aż
ekspedientka spojrzała z przekąsem.
- O czym będzie film?
- Hmm... Będzie to polski odpowiednik „Lara Croft: Tomb
Raider”. Ty będziesz oczywiście potencjalną „Larą”. Nazywać się będziesz
Alicja. Co ty na to?
- Nawet nie wie pan jak się cieszę! Nie dość, że spełniam
swoje marzenia, to mam szansę zagrać w świetnym filmie!- choć zagranie w filmie
też było moim marzeniem...
- Dobrze.. Przeczytaj umowę, zaraz po tym dam ci do wglądu
scenariusz. – w tym samym momencie, podał Kindze gruby plik dokumentów.
- Szykuje się dużo czytania- zaśmiała się.
Po jakiejś pół
godzinie, bohaterka przestudiowała papiery. Podjęła decyzję- teraz, albo nigdy.
Stało się, podpisała. Zagra w filmie! Jak się cieszyła! Tej chwili nie dało się
opisać.
Wesoła wróciła do
domu. Zjadła kanapkę, umyła się i poszła do pokoju, gdy zadzwonił telefon.
- Hej Kina, co u ciebie?- odezwał się głos Pauli,
przyjaciółki Kingi.
- Jak miło cię słyszeć! Wszystko jest świetnie, nawet nie
wiesz, ile cię ominęło! Moja mama dostała pracę, a ja... zagram w filmie!
Paula krzyknęła z
radości.
- O kochana! To czego ja jeszcze nie wiem! Musimy się
spotkać, opowiesz mi wszystko. Jutro masz czas?
- Jasne, tylko po szkole. Odrobię lekcje, zjem obiad i...
hmm... może pójdziemy na kręgle, lub na łyżwy?
- Nic z tego, nie mam kasy. Ewentualnie pizza, tyle jeszcze
uproszę od mamy. To jak, w tej pizzerni koło Iwony około piętnastej, jutro?
- Stoi. Do zobaczenia jutro w szkole! Dobranoc.
- Papa, dobranoc!
Kinga jeszcze chwilę
posłuchała muzyki i zasnęła. Pierwszy raz zasnęła tak naprawdę szczęśliwa...
Rozdział 2: Same szczęśliwe informacje
Och ta pogoda! Przez nią z nudów piszę... Może spodoba Wam się druga część przygód Kingi. Zapraszam do lektury :)
Kinga zasnęła późno,
bardzo późno jak na piętnastoletnią dziewczynę. Tutaj warto opisać jej ciekawy
wygląd. Kruczoczarne włosy, których długość sięgała czterech liter, okalały
bladą, trójkątną twarzyczkę. Miała zielone, uważne oczy, których wiele osób się
bało. Dość mały nos i średniej wielkości usta. Słowem, można powiedzieć- ideał!
Figura Kingi, jej
zdaniem była okropna. Uważała się za największego wieloryba, choć była
szczupła. Nawet za szczupła.
Bohaterkę obudził
donośny budzik. Nie chciała wstać do czasu, gdy przypomniała sobie o
wczorajszym zdarzeniu. Powoli usiadła na łóżku, wyłączyła głośny budzik, który
tak niegrzecznie przeszkodził jej w spaniu. Wstała, ubrała się. Zeszła na dół,
ponieważ poczuła okropny, „przeszywający” głód. Od progu kuchni przywitała ją
rozradowana mama.
- Kinga! Cześć słonko, co zjesz? Zaproponowałabym ci jajka.
Na twardo, miękko, smażone, a może omlet?
- Hej mamo. A wiesz, jestem tak głodna, że zjadłabym konia z
kopytami! Niech będą te na twardo. Co u ciebie?
- Wszystko dobrze, czemu pytasz?- mama była jak szybka we
wszystkim co robiła, że Kinga zaczęła się o nią martwić.
- Jakoś dziwnie się zachowujesz...- rzekła- na pewno
wszystko OK.?
- Tak, ale bardzo się cieszę. Zgaduj dlaczego. Są dwa
powody, jednym z nich jest twoja osoba.
- Hmm...Casting...?- spytała niepewnie.
- Tak córeczko!- mama cieszyła się jeszcze bardziej.- A to
drugie? Wątpię abyś zgadła, ale dawaj!
Kinga po długim
zastanowieniu, powiedziała to, na czym mamie najbardziej zależało.
- Masz pracę mamo?
Mama bohaterki
nałożyła jej właśnie świeżo ugotowane, jeszcze ciepłe jajko.
- Zgadłaś!
Obydwie zaczęły
podskakiwać z radości. Nie mogły się opanować. Radość trwała długo do czasu,
gdy Kinga powiedziała:
- Mamo, nie chcę się skarżyć, ale to jajko jest już zupełnie
zimne...
Obydwie spojrzały na
jajko, potem na siebie i wybuchły głośnym śmiechem.
Kinga zjadła,
podziękowała i poszła do łazienki. Umyła się, zęby i pokremowała twarz, po czym
wolnym krokiem poszła do pokoju. Czytała sobie książkę, słuchając muzyki i
myślała. Czas bardzo szybko zleciał, bo nawet nie zdążyła się obrócić i mama
pukała z informacją, że zrobiła już obiad i zaprasza do stołu.
Kinga wyjęła
słuchawki z uszu, odłożyła książkę na półkę i zbiegła na dół, do kuchni. Już
schodząc po schodach, poczuła piękny zapach zapiekanki warzywnej. Chwilkę
później siedziała przy stole i mama podała jej obiad. Zjadła, delektując się
każdym kęsem, ponieważ bardzo lubiła ową potrawę. Ledwo wstała od stołu i
zadzwoniła jej komórka. Trzęsły jej się ręce, ale odebrała:
- Cześć.
- Hej Kinia. To jak z umową? Podpisujemy? Papiery mam
gotowe, możemy się spotkać nawet dzisiaj wyjaśnię ci wszystko, ty przeczytasz
dokumenty. Będziesz mogła również luknąć na scenariusz filmu, w którym zagrasz.
Zgoda?
- Do-dobrze- Kinga nie wierzyła w to co słyszy. Miała zagrać
w filmie! Nie do wiary...- Może spotkamy się... hm.. blisko mnie jest kawiarnia,
podają tam pyszne lody.
- OK., tak więc bądź tam około 15:30, znajdę cię. Do
zobaczenia!
- Pa, pa.
Kinga rozłączyła się
szczęśliwa, ale jednocześnie trochę przestraszona...
czwartek, 2 maja 2013
Rozdział 1: Casting
Jak wiadomo- systematyczne pisanie na blogu nie wychodzi mi zbytnio- nie mam do tego cierpliwości. Postanowiłam więc, że jeżeli najdzie mnie wena, będę dodawała kolejne części opowiadań. Mam nadzieję, że umilę Wam czas :)
- Chodź na środek,
ty, ty w czerwonym! Jak się nazywasz?
- Kinga, proszę pana.
- Powiedz coś o sobie.
- Hmm... Trudno jest mówić o sobie, nieprawdaż?
-Ty, nie wydurniaj mi się!
- Proszę pana, ale co ja mogę powiedzieć?! Że bardzo
chciałabym być aktorką, a, że zamiast zaprezentować jakiś występ, mam
„powiedzieć coś o sobie”. Niech pan pomyśli- aktorka ma małe pole do popisu w
takim castingu... Mówiłam mamie, żeby pojechać gdzieś indziej, tutaj marnuję
tylko czas, na aroganckie jury!
W biegu krzyknęła
jeszcze „zapamiętam to sobie!”. Jednak- jury się to spodobało. Jeden z trzech
oceniających osób, pobiegł za Kingą. Dogonił ją przy wejściu, gdzie zmarznięta
czekała już na mamę.
- Poczekaj!
- Po co? Przecież nic ciekawego nie pokazałam...
- I właśnie to było świetne.
- Yyy... Co wy macie za jury? Poza tym- jak ja wyglądam! Za
gruba jestem do telewizji..
- Photo-shop się nie przyda, jesteś w sam raz! Jutro po
południu zadzwonię do ciebie, kiedy spotkamy się, żeby podpisać umowę.
Kinga nie zdążyła
nic powiedzieć, bo ten koleś zniknął za rogiem, a jej mama właśnie przyjechała
i w mgnieniu oka znalazła się w cieplutkim, milutkim samochodzie.
Wieczorem, gdy
bohaterka była już w domu, usiadła w swoim pokoju. Myślała. Myślała sobie, że
to wszystko stało się tak szybko, nie mogła uwierzyć w to co się stało. A
jednak. Miała pokój na poddaszu, wielkie okno, a jako, że było bardzo późno,
gwieździste niebo otulało jej pokój. Powiedziała cichutko, prawie w myślach:
- Teraz wszystko będzie od nowa... Przynajmniej tak mi się wydaje...
Subskrybuj:
Posty (Atom)